Czyli opowieść o tym, jak Polska w roku 1940 wespół z Anglią i Francją rozgromiła Rzeszę Niemiecką i stała się hegemonem Europy Środkowej
Na dodatek Rzeczpospolita lada moment obejmie kolonię zamorską, a Naczelny Wódz Śmigły Rydz szykuje się już do przejęcia pełni władzy. Jesteśmy jak nigdy Silni, Zwarci i Gotowi.Tymczasem Tadeusz Król znajduje porzucony przez niemiecki jazz-band saksofon tenorowy, Adam Sobolewski rozmontowuje ukradzioną radiostację polową i buduje wraz z Andrzejem Zamenhofem basbandżo, a Ignacy Woland dezerteruje i spotyka w drodze Antka Czarnego, zwichniętego umysłowo poetę, okultystę i magnetyzera…Na najnowszym albumie Hańba! jeszcze mocniej podąża za swym wytyczonym przed niemal dekadą muzyczno-literackim konceptem, którym konsekwentnie udowadnia, że (post)punk powstał na krakowskich i warszawskich podwórkach na początku lat 30. Wspiera ją w tym Ziemowit Szczerek, twórca hańbowego uniwersum (Rzeczpospolita Zwycięska) oraz autor większości wyśpiewanych tekstów.
zwiń informacjesł. Ziemowit Szczerek
Na gruzach Ruinenwertu
Trzeciej Rzeszy Tysiącletniej
Nieskończone są granice,
blask ciemnieje, ogień krzepnie
Nieskończone są granice
nowej Polski nadrodzonej,
przerodzonej, dorodzonej,
po raz wtóry odrodzonej!
Nikt nam nie zrobił nic
Na postumencie Rydz
Zbawiciel paruduje, szach i mat!
Wodzu, prowadź w świat!
Silni, zwarci i gotowi!
Na nic czołgi tekturowe
Jak je Hitler na nas wyśle,
od razu rozmokną w Wiśle
Anglia, Francja dopomoże,
miejże nas w opiece Boże!
Ale jeśli nie pomogą
sami też staniemy wrogom
Patrz, z Reichstaga polska flaga
Zwisa, a ten krzyż-łamaga
Co to go zwą hakenkrojcem
i reprezentuje słońce
Z ministerstwa fasad skuty,
depczą po nim polskie buty
Rugia kwitnie macimową,
prasłowiańskie kwitnie słowo!
W radiu w Warszawie, co chwilę prawie, podają nowinę
Nasze bombowce, nasze bombowce nad Berlinem!
Berlin się walił, Reichstag się palił, Francuz i Anglik pomagali
Nikt nam nie zrobił nic - padł na pysk faszysta Fryc!
Rydz się boi, Szwab go leje
na granicy rzek on stoi
Czołgi krzepkie, gdy zadnieje
Niemca dupsko srogo złoi
sł. Ziemowit Szczerek
Pędzi, pędzi luxtorpeda
Dookoła z nędzą bieda
Luxtorpeda grzęźnie w biedzie,
Lecz bogato w luxtorpedzie!
Bilet czterdzieści złociszy,
Kto ma rozum niech policzy
Dwa tygodnie trzeba robić,
By torpedą dupę wozić!
Pędzi, pędzi luxtorpeda
Dookoła z nędzą bieda
Luxtorpeda grzęźnie w biedzie,
Lecz bogato w luxtorpedzie!
Nie jeść, nie pić, a odkładać
Schudnąć, nie spać, a zarabiać
I za czynsz nie ma czym płacić
By w luxpędzie się zatracić
Jadą pany oficery
Sanatory i bankiery
Przepiękne mają maniery
Kolejowe szwoleżery!
Damom miejsca ustępują
Hrabiny w ręce całują
Dobrym tam pachnie tytoniem
Dobrym kremem pachną dłonie
Luxtorpeda tnie przez Polskę
Przez Mazowsze, Małopolskie
Polami, między wierzbami,
Płaczącemi nad skibami
A na skibach chłopi orzą
Patrzą jak im z łaską bożą
Pędzi, pędzi luxtorpeda
A w niej księża, jakby z nieba
Policzki mają różowe
Obok panie bankierowe
Czasem tylko, hej i opa!
Rozjedzie torpeda chłopa
Flaki leżą rozrzucone
Patrzą państwo zniesmaczone
Z własnych flaków hen do Rygi
Wyprawiają lux-ostrygi
Z flaczków pańskich, szastu prastu
Lecą flaczki po warszawsku
Ksiądz się wścieka, pół dnia w dupę,
By trupa złożyć do kupy
Trupa z chłopskim jego losem
Nie stać na urlop w niebiosach
Męka pańska go zbawiła,
Ale nie ubezpieczyła
By utrzymać żonę, dzieci
Przytrzymując flaki leci
Się zatrudnić za tragarza
Państwu dźwigać ich bagaże
Pędzi, pędzi luxtorpeda
Dookoła z nędzą bieda!
sł. Jakub Lewicki, Mateusz Nowicki, Andrzej Zagajewski
Annopolskie pałace, bez mebli i światła
Walczyliśmy tylko o to, żeby bieda nas nie zjadła
W chałupie klepisko, sienniki ze słomy –
Gdy kraj wzywa, porzuć wszystko, stawaj bronić pańskie domy!
Nie chcieliśmy wojny, to ona przyszła do nas
Przeżyliśmy wojnę, chowając się w okopach
Nie chcieliśmy wojny, lecz ona przyszła po nas
Nie chcieliśmy być głodni, to głód nas pokona
Marszałek Rydz zakrzyknął: “Wraże wojska wnet odparte!”
Przeszliśmy San i Narew, Wisłę oraz Wartę
Nikt nie pytał, co nas czeka na terenach oddanych gebelsom –
Nadszedł kwiecień, ziemia martwa, konie, psy pójdą na mięso!
Nie bomby, pociski
Nie czołgi, nie blitzkrieg
Żołnierze piechoty
Nie okręty, samoloty
Tylko głód i pomór zaprowadzą nas do grobu
Nie chcieliśmy wojny, to ona przyszła do nas
Przeżyliśmy wojnę, chowając się w okopach
Nie chcieliśmy wojny, lecz ona przyszła po nas
Nędza i ubóstwo – dopadną nas jutro.
sł. Ziemowit Szczerek
Hej, gdzieś tam na Białorusi
Siada kat do swych katuszy
Wykonuje je poprawnie
Łamie nogi, ręce w stawie
Z nudów świekły tu kartuzy
Dziś nam czas się tak nie dłuży
Paznokcie nam wyrywają
Nawet wysrać się nie dają!
Hej, hej, hej w Berezie!
Żyjemy o wodzie-chlebie
Kto obrazi wodza Rydza
Temu klawisz naubliża
My więźniowie polityczni
Żyjemy tu idyllicznie
Manicury, pedicury
Razem z garbowaniem skóry
Nikt się o nas nie upomni
Bo upomnisz się - to pomnij
Jeśli los nasz cię nurtuje
Sam w Berezie wylądujesz!
sł. Józef Wittlin
Wszyscy bliźni w tramwaju
Toną w tych samych gazetach.
Spójrzmy na ich twarze:
Wszyscy wyglądają
Jak urodzeni zbrodniarze
Przez zimne oczy do wszystkich mózgów
Same niedobre wieści wpełzają,
Wszyscy ludzie, wszystkie dusze, te same świństwa połykają
Wszyscy się cieszą,
Że kogoś zamordowano,
Że kogoś aresztowano
Wszyscy się cieszą,
Że kogoś zamordowano,
Że kogoś aresztowano,
Że kogoś porwano,
Że kogoś torturowano,
Że kogoś przesłuchiwano,
Że kogoś rozstrzeliwano,
Wszyscy się cieszą,
Że kogoś, a nie ich – jutro
Powieszą
sł. Edward Szymański
...I mówi Pismo o Chrystusie Panu,
że prawie bosy chadzał przez pustynie –
a Ty po ogrodach Watykanu
jeździsz w lśniącej, najdroższej limuzynie.
...I mówi Pismo o Chrystusie Panu,
że nie miał na noc gdzie utulić głowy –
a Ty w błyszczącej sali Watykanu
śpisz na miękkiej pościeli puchowej.
...I mówi Pismo o Synu Człowieczym,
że uciśnionym był zawsze obroną,
nędzarzy wspierał, trędowatych leczył,
w złocie nie chadzał i gardził mamoną.
sł. Ziemowit Szczerek
Łazienka w każdym domu
I radia koi głos
Tak miało być, wiadomo
Inaczej wypadł los
Nie ma co na stos rzucić
Ni forsy, ziemi, nic
Harujem w pocie czoła
A potem - harę pić!
Lecz dumny każdy chłop
Wykuwa przyszłość COP
Czy słyszysz już stalowy krok?
To my urbanizacji stracony miot!
Przyszłości nie zbudujesz
Bo za co, za ten grosz?
Lecz nie mów, że żałujesz
Bo Polski kujesz los
Część na kąt gdzieś w czworaku
Część na wieś trzeba słać
I tyle masz, biedaku
By tanią wódę grzać
Wódki butelka, pusty wzrok
To dumni robotnicy COP
Żyjemy w slumsach, taki los
To my urbanizacji stracony miot!
A potem tu z Warszawy
Reporter, wielki pan
Przyjeżdża, ręce łamie
Pieniądze takim dać!
Robole – patologia
Nic, byle tylko chlać
Na bydło szkoda forsy
Po pensji im, psia mać!
sł. Ziemowit Szczerek
Litwina jebnie się kolbą
Wodzu, prowadź nas na Kowno!
Nie chciał z nami państwa tworzyć
Trzeba kurwy upokorzyć
Sowiety niech nie fikają
Cud nad Wisłą pamiętają
Jak nam tylko zrobią świństwo
W pysk ich piźniem Flotą Pińską!
Białorusy, Ukraińcy
Prawosławnym nygusom
Chce się samostanowienia
Cerkwie zburzym, do widzenia!
Czecha, jak i Słowaka
Hitler dobrze pozamiatał
My też na tym skorzystali
Zaolzie żeśmy zabrali
Szkopom też lanie spuścimy
Grunwald Frycom przypomnimy
W naszych arach błota, słomy
Utkną pancerne zagony!
Rzecz w tym tylko, wiecie, cała
By Rumunia nam została
Z nimi przyjaźń trza utrwalać
Żeby było gdzie spierdalać!
sł. Jakub Lewicki, Andrzej Zagajewski
Duchowieństwo miłuje pokój
Pomaga biednym, nadstawia policzek
Więc dziś, w trosce o dobro
Funduje wojsku haubice
Z ofiar i szczerych danin
Saperka, granat, karabin
By nieść prawdę i wyzwolenie
Odzyskać piastowskie ziemie
Tak nam dopomóż Bóg!
Dekrety – o pistolety
Ornaty – na krucjaty
Kadzidła – na husarskie skrzydła
Odpuszczenie grzechów – za szczęk
Bagnety – za birety
Opłatek – na krucjatę
Kropidła – na husarskie skrzydła
Odpuszczenie grzechów – za szczęk bagnetów
Narodowe wymodlimy intencje,
Żeby było nas więcej i więcej
W Częstochowie odprawimy modły
Niech ginie Krzyżak podły!
Ksiądz biskup wygłosi kazanie
To zwycięstwo przez Boga nam dane!
Wytłumaczy w pięknych słowach
Polska wiara to sprawa państwowa
Tak nam dopomóż Bóg!
sł. Ziemowit Szczerek
Wypłynęła Najjaśniejsza
Przeorężna i Zwycięska
Hej, na wody, na ocean!
Wszak Polska kolonij nie ma
Wszak to kwestia prestiżowa
Trzeba coś kolonizować
Czy Anglicy, czy Hiszpanie
Nawet Niemcy poszukali
My nie gęsi, my nie gorsi
Też chcemy bermudy nosić
Korkohełmy, moskitiery
Te kolonialne bajery
Żeby zamiast emigrować
Na swoim gastarbajtować
Murzyna cywilizować
Brzemię białe człowiekować
Każdy chłop coś musi chować
Każdy kraj – kolonizować
A czy to się nam opłaci?
Skrzydeł nie podcinaj, bracie!
Polskie, polskie Karaiby
I choć wszystko to na debet
I po diabły komu my tam
Zamorska Rzeczpospolita!
Polski, polski Madagaskar
Polska dłoń Malgasza głaska
I się bardzo stara oń
Czemuż Malgasz odrzuca polską dłoń?